-->

1 cze 2011

Do trzech razy sztuka

Heniek, Pimpek i Barry siedzieli w gęstej trawie tuż przy źródełku i nic nie mówili. Bo co tu można było powiedzieć? Znowu ponieśli fiasko. Misternie przygotowany plan rozpadł się w gruzy. Najpierw zawalił Pimpek, teraz Baryłka się nie popisał. Cała nadzieja w Heńku.
Heniek domyślał się jakie kumple wiążą z nim nadzieje. Słabo znał okolicę, ale był gotów podjąć ryzyko, byle tylko nie leżeć plackiem na pogniecionych arkuszach.

Rysownik wracał do domu po rozmowie z nowym wydawcą. Spotkanie było długie, ale niezwykle owocne. Należało domówić jeszcze kilka szczegółów i w zasadzie mógł się zabierać do pracy. Miał robić ilustracje do cyklu książek edukacyjnych. Duże zlecenie i całkiem intratne. Był zadowolony. Szczególnie cieszył go fakt, że dostał dziś sporą zaliczkę i mógł wreszcie wstawić samochód do warsztatu, aby naprawiono mu klimatyzację. Jazda w upały bez tego udogodnienia była istną mordęgą. Z warsztatu podjechał parę przystanków tramwajem, a resztę trasy do samego domu postanowił pokonać piechotą. To miał być długi spacer, ale chciał go sobie umilić oglądając wystawy sklepowe w pasażu. Bardzo dawno nie szedł tędy, zwykle poruszał się po mieście samochodem. Zakupy robił w centrum po drodze z wydawnictwa albo w supermarkecie w swojej dzielnicy, ale tam również jechał autem, aby nie nosić ciężkich pakunków. Zauważył wiele nowych sklepów. W miejscu pasmanterii otwarto sklep z winami. Po drugiej stronie pasażu dostrzegł galerię. Na pewno jej tu nie było, ale nie mógł sobie przypomnieć, co mieściło się tu wcześniej. Poczekał aż minie go rowerzysta i przeszedł w kierunku interesującego sklepu. Gdy zbliżał się do wystawy coś szczególnie zwróciło jego uwagę. Jeden wyeksponowany rysunek wyglądał dziwnie znajomo. To przecież było wybrzeże klifowe… jego wybrzeże klifowe! Zdębiał. Nie, zbaraniał. Zdębiał i zbaraniał. To był jeden z jego nieudanych szkiców. Ktoś skopiował jego pracę? Na papierze nie było widać śladów zagnieceń, ale był pewien, że to nie kopia, tylko ten sam rysunek, który pogniótł niedbale i wyrzucił do kosza. W pierwszym odruchu chciał wejść do galerii i zapytać o niego. Ale przecież nie ma dowodu na to, że jest jego autorem. Poza tym jeśli właściciel galerii wszedł w posiadanie jego pracy nielegalnie, to wolał nie ryzykować. Wciąż nie mogąc uwierzyć w to co zobaczył skierował się w stronę pobliskiego komisariatu policji.

Kilka dni później Heniek podjął się kolejnej próby przerzutu. Wymiana przebiegła jak zwykle bez komplikacji, jednak zapłata znowu przepadła z kretesem. Heniek miał szczęście do bezpańskich kotów, które drugi raz postanowiły mu dokuczyć. Tym razem miał już uraz, porzucił więc zdobyte w wymianie mięso, aby odwrócić uwagę miastowych zabijaków.

Dwa dni później do galerii weszła policja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz