Poliiicjaa... Poliiicjaaaa!
- Czego oni znowu chcą... ani chwili spokoju.
Skacz. Przynieś. Turlaj się. Pies zdechł.
Ciągle się wygłupiać trzeba.
A tam coś tak fajnie pachnie.
Stara ryba? Hau.
Policja pociągnęła nosem, łapiąc w nozdrza woń padliny... mniamć. Ale co to... powąchała swoją łapkę i przypomniała sobie wczorajszą kąpiel.
-Fuj... szampon lawendowy... do stu kocich ogonów fuj!
Trzeba poczynić jakieś kroki.
Wstyd tak wonieć lawendowo.
Psy się śmieją.
Trzeba jak najszybciej się wytarzać... gdzie ta ryba?! Hau.
-Poliiiicjaaaaaaa!!!
-No psia kość. Póki karmią trzeba słuchać.
W sumie źle nie jest. Własna buda. Ciepły kocyk... tylko za często prany.
Jak go schować by go Pani nie znalazła...
Ale ta ryba tam w krzakach. Hau! Może się przydać jeszcze.
Może by kocykiem ją nakryć. Ładnie by pachniał!
To jest myśl! Byle te koty nie znalazły wcześniej, tzeba wrócić i zakopać.
One głupie są. Leżą tylko i liżą brzuchy. Szczekać nie umieją. Dogadać się nie można.
Ale póki nie wchodzą mi w drogę nie trzeba zaczepiać. Hau
Policja oblizała różowym, szorstkim językiem bliznę na nosie. Na samą myśl o pimpkowych pazurkach przeszedł ją dreszcz. Ale ona się jeszcze odwdzięczy, tylko okazji jakoś brak.
Policja, Policjaaa!
Gzie znowu przepadła...
Pewnie poszła na łąkę i do stawu wpadła.
Policja, Policjaa!
Ciągłe z nią przeboje...
By ją znów odnaleźć dwoję się i troję...
Policja, Policjaa!
Z kotami ma na pieńku,
Gdy tylko je zobaczy skomle cichuteńko...
Policja Policjaa!
Gdzie ta moja psina
Lepiej niech już wróci bo padać zaczyna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz